Takie sandardowe, kwadratowe i owocowe.
Poczyniłam je specjalnie na kolejne wyzwanie Szuflady "Słodki raj...", w którym chodzi właśnie o to, żeby było owocowo.
Motyw wziełam z serweki. Całościwo.
Po pierwszej czy drugiej warstwie lakieru mocno przetarłam, co dało moim zdaniem bardzo fajny, postarzający efekt.
Lustereczko to zawiśnie w moim nowym mieszkaniu, w przedpokoju.
Zaopatrzone w proste wieszaczki będzie robić za... klucznika.
Bardzo dziękuję Wam za wszystkie miłe słowa, jakie zostawiłyście pod "pochmurnym" postem.
Zaraz lepiej mi się zrobiło.
Dziękuję :-*!
I jeszcze z całkiem innej beczki.
Npiszcie proszę, bo bardzo jestem ciekawa.
Czy oburza Was dziecko z brudną buzią na placu zabaw?
Czy pozwalacie swoim dzieciom turlać się z górki po trawie?
Poczęstować się chrupką z ręki kolegi?
Pogłaskać kota sąsiadki?
Czy to jest takie straszne?
Dobrej nocki.
Przepiękne lustereczko:)
OdpowiedzUsuńŚliczne jest:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam*
Idę zjeść jabłko przez Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńpiękne lusterko :) a wiesz, że dzieci dzielą sie na czyste i szczęśliwe albo na brudne i nieszczęśliwe :D moje mogą się brudzić, wodę i pralke mam ;)
OdpowiedzUsuńmmmmmmmmm, jabłka :) uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńdziecko z brudną buzią na placu mnie nie oburza, ani w brudnym ubraniu, moje dziewczyny namiętnie turlają się z górki po trawie, częstują się różnymi rzeczami od koleżanek i kolegów - i z wzajemnością. Kot jedynie odpada - ale tylko z powodu alergii. Dzieci mają mieć dzieciństwo. I tyle :)
Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko:) Mieszkam na wsi, więc siłą rzeczy największą frajdą jest łażenie po błocie, tarzanie się w sianie, częstowanie kota kanapką i zapominanie o myciu rąk i tysiące innych rzeczy. Ostatni hit: zakopanie się po szyję w piachu na urodzinach koleżanki. Ale ile szczęścia przy tym było! Są rzeczy nieuniknione i nie trzeba się ich przesadnie bać. Pralka w domu jest. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że co u mnie jest codziennością, w mieście jest inaczej postrzegane. W każdym razie nie trzeba się przejmować oburzoną miną pani, która widzi nasze umorusane, rozradowane dziecko:) Widać ma nikłe pojęcie o dzieciach albo zapomniała jak to jest. Przepraszam, że się tak rozgadałam:)
OdpowiedzUsuńbardzo ładnie wyszło:)
OdpowiedzUsuńDzieci niestety jeszcze nie mam, ale nie, nie widzę nic złego w brudnej buzi bawiącego się dziecka - podobno brudne dziecko to szczęśliwe dziecko:D Zgadzam się z Ewą - czas dzieciństwa powinien być beztroskim, szczęśliwym czasem. Nie jestem za chowaniem pod klosz! Mam nadzieję, że się będę stosować, jak już będę miała swoje pociechy:)
Cudne lustereczko
OdpowiedzUsuńAle masz problemy Modraczku ;D:D widzę, że już na 100% Ci się polepszyło ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że TO wcale nie jest straszne :)
Cudny lustereczkowy-klucznik:)
OdpowiedzUsuńCo do dzieci to nie mam....ale pamiętam jak dzieckiem byłam...i cieszę się że mi nikt nie zabraniał łazenia po kałużach i wskakiwania w zaspy i róznych takich brudnych i mokrych zajęć :) Się ubrudzi, się przebierze :) a bakterie i zarazki są wszędzie przecie...co poradzic? :)
Lustereczko piękne, nastraja letnio,a w dodatku mam nadzieję,że każdy kto w nie zerka też wygląda apetycznie...
OdpowiedzUsuńDzieci mam troje- od ok 5 przez 1ok.12 i ok 18 lat...Pyszczki ich słodkie bywały umazane nie tylko na placu zabaw- jeszcze słodsze wtedy były( a jeden jeszcze jest...)Ja nie muszę denerwować się głaskaniem zwierząt- o ile to w ogóle jest powód do negatywnych emocji-najmłodszy Franek głaszcze naszego psa w rękawiczkach zimowych siostry- bo tak już ma...(?)Pozdrawiam...