No prawie, bo to jednak włóczka nie pióra.
Taka śmieszna włóczka, miejscami grubsza, miejscami cieńsza.
Kupiłam ją dawno temu z ciekawości, na jakiejś wyprzedaży w pobliskiej pasmanterii.
Odleżała swoje w szufladzie witryny, aż wreszcie w szydełkowym serialu Modraka ma swoje pięć minut :)).
Szalik wydziergałam na szydełku, robiąc 5 rzędów po dwieście półsłupków i składając szersze odcinki włóczki w pętelki.
Tak powstało moje boa, które w oryginale ma nieco żywsze kolorki niż na tych fotkach i naprawdę całkiem fajnie wygląda.
Szalik ten, wraz z zamotkami z poprzedniego posta poleci na Świąteczny Kiermasz Rękodzieła dla Szymka.
Jeśli chcecie i możecie, też przyłączcie się do akcji.
Na koniec wrzucam jeszcze, mocno już zaległy mój słoiczek tusalowy.
Nareszcie trochę w nim przybyło :)!
I tym optymistycznym akcentem żegnam się :).
Na ten tydzień to wszystko.
Na weekend wyjeżdżam!
W piękne góry Świętokrzyskie!
Złapać oddech.
Wyrwać się z domu, odpocząć, od dzieci, od szkoły, od zajęć dodatkowych, zakupów, lekarzy i innych spraw codziennych.
Zresetować się po prostu!
Jadę... choć niestety resztki paskudnego przeziębienia jadą ze mną.
Jadę :)))!
To w moje strony jedziesz :) słońce świeci za oknem i mam nadzieję, że tak się utrzyma przez cały weekend :)
OdpowiedzUsuńSzalik sliczny, wygląda jak prawdziwe BOA z piórek :D
OdpowiedzUsuńJedź, odsapnij, należy Ci się! Weź boa, żeby Cię nie zawiało, kolorki ma fajne i milutki na pewno:) I wracaj do nas jak najszybciej:))
OdpowiedzUsuńSuper wyszedł. Bardzo mi się podoba. A słoiczek tusalowy nie dziwię się, że jest pełny. Przy dzierganiu jest sporo odpadków... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFanstastyczne boa. Mam nadzieję że weekend będzie udany, a przeziębienie do końca zniknie. :)
OdpowiedzUsuńŚwietne boa ! Odpoczynku życzę :)
OdpowiedzUsuńdzięki za cudeńka na kiermasz:)
OdpowiedzUsuń