Aby odetchnąć od dużych rozmiarów, zrobiłam dwa delikatniejsze naszyjniki.
Pierwszy z przepięknych (naprawdę!), delikatnie fioletowych kul ametystu i szarawych kryształków. Wprawdzie kule są spore, jakieś 2cm średnicy, to jednak ich kolor oraz polączenie z metalowymi rurakami daje wrażenie, czy jak kto woli złudzenie, delikatności.
I drugi naszyjnik z kolczykami, z niewielkich, prostokątnych pastylek kamienia, którego nazwy niestety nie pamiętam, i mniej więcej półtora centymetrowych wałeczków agatu.
Te prostokąciki delikatnie się mienią.
Całość to trochę nietypowa dla mnie forma. Taki wężyk, a u nmie to przeważnie kule. Ale z efektu jestem ostatecznie zadowolona. Kolorki mni się podobają.
Będę kończyć, bo ciężko mi się myśli. Jakaś zmęczona jestem i niemoc twórcza mnie chyba ogarnia czy coś, bo jakoś nie ciągnie mnie ani do biżutków, ani do papierków, ani do decu.
Dobrze, że coś tam jeszcze mam w pudełeczku, czego nie pokazywałam!
Marzy mi się jakiś wypad na weekend, bez pociech i "zmiana klimatu".
Pozdrawiam gorąco i życzę miłej niedzieli!
przepiękne wszystko
OdpowiedzUsuńWspaniała biżuteria!Ta z prostokącikami urocza!
OdpowiedzUsuńKochana życzę dużo weny twórczej ale i dobrego odpoczynek bo on też jest ważny.
Miłej soboty i niedzieli życzę;)
uwielbiam takie połączenie szarego i pudrowego różu jak w pierwszym naszyjniku. dziękuję za odwiedziny u mnie :)
OdpowiedzUsuńŚliczne:)
OdpowiedzUsuńZapraszam na Candy:)Pozdrawiam!
Przepiękne. Ja lubię fiolety. I róże też :D
OdpowiedzUsuńTen pierwszy cudny uwielbiam połączenie bladego różu i szarości!
OdpowiedzUsuń