Trzeba się jakoś ratować, wyciągam więc najbardziej kolorowe koraliki i kamyczki jakie mam.
Tak powstał ten naszyjnki z dużych (dł. 4 cm), kolorowych, akrylowych, podłużnych, fasetowanych koralików.
To dopiero początek mojej koloroterapii.
Zapowiadam kolejne dawki :)!
fajna kolorystyka...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
ale radosne az mi sie weselej zrobilo jak zobaczylam Twoj naszyjnik :)
OdpowiedzUsuńKoloroterapia wspaniała :) Też chyba muszę sobie jakąś zafundować :) Bo szaro, buro i spać się chce cały czas :)
OdpowiedzUsuńAch te koraliki :)
piękne kolory :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie jakoś tak cieplej na duszyczce od samego patrzenia :)))
OdpowiedzUsuńTerapia Ci się udała.Korale kolorowe,radosne.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńModraczku, masz rację kolorów nam potzreba. Ale mi dziś tylko kolorki świąteczne już w głowie. Więc może coś też na święta, z przepychem, albo delikatnie - perłowo?
OdpowiedzUsuńJa też walczę kolorami z porą roku :) Czekam na ciąg dalszy Twojej koloroterapii
OdpowiedzUsuńPrzepiękne kolorki:)Radosne:)
OdpowiedzUsuńKoraliki jak cukiereczki wyglądają :)
OdpowiedzUsuńO dzięki Ci za kurację - właśnie takich kolorów teraz mi trzeba :)
OdpowiedzUsuńCudo korale i już się nie mogę doczekać kolejnych dawek kolorowego lekarstwa :)
Jeśli tylko ta terapia pomoże to już dzisiaj zapisuję sie na kolejną :), bo nastrój coś kiepski/ A twoje dzieła jak zwykle urocze:) pozdrawiam martadr
OdpowiedzUsuńKuracja działa :)
OdpowiedzUsuń