Kobaltowe i szare toho 11o plus popielate kryształki.
Właściwie nie wiem czy dobrze określiłam kolor tych wiatraczków, bo w realu to jest taki odcień granatu z delikatną, aczkolwiek zauważalną nutką fioletu.
I muszę jeszcze napisać, że się namordowałam przy nich wyjatkowo!
Wzór prosty i sprawdzony, ale jakoś ciężko szło.
Nitka się plątała, koraliki się nie układały, a jak mi się przy zakładaniu kółeczka spruł kawałek ostatniego rzędu, bo nie dość nitkę na koniec zabezpieczyłam, to mi całkiem ręce opadły.
Ale ostatecznie są te moje wiatraczki bez kantów :).
A ja Was gorąco zapraszam do zmierzenia się z wiatrem, bez kantów, w Szufladzie.
Temat jest bardzo ciekawy i na pewno interesujące prace do niego powstaną!
Kolczyki są piękne :) Nie widziałam takich wcześniej....
OdpowiedzUsuńWzór niepowtarzalny, cudne są i kolorki i kolczyki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ☼
jakoś wątpię że wzór był prosty, dla mnie to czarna magia ;) Masz bardzo zdolne rączki ;)
OdpowiedzUsuńNamordowałaś się, ale efekt jest tego wart! Piękne są te Twoje wiatraczki :)
OdpowiedzUsuń