niedziela, 9 grudnia 2012

Spóźniony Mikołaj.

O spóźnionym Mikołaju, a nawet dwóch Mikołajach, będzie za chwilkę.

Najpierw krótka relacja z pierwszego tygodnia pracy.

Wróciłam (po 5 latach) do miejsca, z którego odeszłam i okazuje się, że wiele rzeczy pamiętam :).
Inne powoli się przypominają.
Generalnie jest ok. 
Niemniej jednak w piątek po południu byłam po prostu padnięta :(.
Wcześniejsze wstawanie, poranne grymasy dzieci, droga do pracy i potem powrót, z "zegarkiem w ręku" żeby zdążyć odebrać dzieci przed zamknięciem świetlicy i przedszkola! 
A po drodze jeszcze pranie, prasowanie, lekcje itp! 
A to jakiś obiad, a to jakieś pierniczki...!

Skomasowanie tego co w pracy i tego co poza nią w domu sprawiło, że byłam naprawdę zmęczona :(.
Pewnie wiele z Was ma tak na co dzień i teraz uśmiechacie się z politowaniem nad moimi żalami.
Ja jednak przez te 5 lat żyłam w zupełnie innym rytmie i teraz i organizm i umysł mój muszą przestawić się na całkiem inny system :)(.

Mam nadzieję, że z czasem się "wciągnę" i lepiej zorganizuję.


A teraz może o tych Mikołajach.

Są nieco spóźnieni, ale to nic. Prezenty mają, tzn. będą mięć.

Wszystkich chętnych, tu zaglądających, obserwujących, komentujących i blogujących zapraszam na szybkie candy Mikołajowe!


Dwa Mikołaje, jeden tradycyjny czerwony i drugi, trochę inny, bo niebieski, przyniosą drobne upominki biżutkowe dwóm osobom, które wybiorę spośród wszystkich, którzy pod tym postem zostawią komentarz i spełnią kilka dodatkowych warunków.

Po pierwsze, i najważniejsze, należy w swoim komentarzu napisać kilka słów na temat prezentu, który sprawił Wam szczególną radość i z tego powodu wyrył się w serduchu i zapisał w pamięci na wieki wieków. 
Nie musi to być prezent spod choinki czy z worka Mikołaja. 
Może być urodzinowy lub całkiem bez okazyjny. 
Ma jednak być szczególny.
A ponieważ ja ciekawska jestem (bardzo :))!), to chciałabym także wiedzieć dlaczego był taki wyjątkowy.

Proszę także, abyście w swoim komentarzu koniecznie zaznaczyli, czy chcecie otrzymać prezent od Mikołaja czerwonego czy niebieskiego :).

Dalej, tradycyjnie, proszę o wklejenie u siebie podlinkowanego banerka mikołajowego. 

Macie na to wszystko czas do 20-tego grudnia.

Potem dwie prezentowe opowiastki zostaną nagrodzone decu zawieszką z wybranym Mikołajem i małym upominkiem biżuteryjnym.
Jeżeli Poczta Polska nie zdąży dotransportować Mikołajów na czas, to będą to małe, poświąteczne  niespodzianki.

A na koniec małe przybliżenie samych Mikołajów, dla lepszego zaznajomienia się z nimi ;).

Najpierw debiutujący Mikołaj niebieski.
Motyw, tradycyjnie już, z papierów Art Butique,
z lekko posrebrzonymi brzegami. 
 Z drugiej strony zawieszki motyw jest trochę mniejszy.
I jeszcze krótkie przypomnienie Mikołaj czerwonego. 
Po małym liftingu :).

Serdecznie zapraszam!

15 komentarzy:

  1. Ja wybieram czerwonego Mikołaja:)Mój największy prezent jaki dostałam z jakiego dane było i jest mi się cieszyć to to,że od 2 latek cieszę się naszym małym skarbem(Piotrusiem) na którego było dane nam czekać aż 9 latek.To,że mogłam doświadczyć tego wszystkiego podczas oczekiwania na jego przyjście:)Wspaniały czas 9 miesięcy i teraz tych 2,5 roku:)Chyba nie muszę pisać dla czego to wyjątkowy prezent skoro czekało się na niego tyle czasu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesli mi sie poszczęści to wybieram niebieskiego Mikiołaja.
    Co do prezentu ...to zdecydowanie lalka ,nieduża gumowa z rudymi włosami.Dostałam ją od ojca.A dlatego ,że od niej się zaczęła moja przygoda z szyciem która trwa do dzisiaj.To dla niej pierwszej gromdziłam skrawki materiałów a potem ręcznie szyłam wedługo swoich pomysłów ubranka ....ech kiedy to było...ale było.No a teraz wracam do siebie i dopełniam pozostałych formalności.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ wspaniałe te zawieszki! Pięknie Ci wyszły. Jeżeli chodzi i mój najwspanialszy prezent to doskonale pamiętam każdy szczegół. Miałam około 12 lat i od dwóch lat nie marzyłam o niczym innym jak o psie. Tamtego wspaniałego dnia spałam u babci. Rano przyszli rodzice odebrać mnie, a tata miała coś pod kożuchem. Wyjął małą kuleczkę, puchatą i mięciutką, a ja już wiedziałam co to jest. To był Puzon. Mały i kochany foxterier. Płakałam wtedy z radości żewnymi łzami po raz pierwszy i jak dotąd ostatni w życiu.
    Pozdrawiam gorąco i życzę powodzenia w kolejnych tygodniach pracy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne mikołaje, więc będzie mi obojętne który bym dostała, gdyby mi się poszczęściło. Co do prezentu który najbardziej mnie ucieszył to rodzinka lalek Barbie, był tam tata, mama i bliźniaki do tego wózek i chodzik. Pamiętam, że jak dostałam ten prezent to była największa niespodzianka :) ile to ja czasu spędziłam na zabawie tym prezentem, więc ten prezent od Mikołaja pamiętam najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mikołaje są śliczne. Pierwszy raz takie zawieszki spotkałam . Podoba mi się ten niebieski.
    Nie mam opowiastek o prezentach bo zawsze wcześniej uzgadniałam co jest ważne i potrzebne od dziecka.Wiedziałam co dostane ,sweter , bluzka. Próbowałam coś sobie przypomnieć ale kicha.I nadal tak jest :) Jakiś wyjątkowych nie było. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Najfajniejszy prezent u nas w rodzinie to ten imieninowy dla mojego męża - spóźniony tylko godzinę i dwadzieścia minut, ale ja nie miałam na to wpływu, bo mojej pierworodnej nie spieszyło się na ten świat ;) Mąż zapamiętał prezent, a ja całą resztę atrakcji...;) Potem było już szybciej :)
    Dołączam do candy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Modraczku jeden i drugi Mikołaj mi się podoba. Niebieski ma śliczne cieniowania i bardzo chciałabym w końcu coś takiego zobaczyć naocznie. Natomiast czerwony jest bardzo roześmiany. Jeśli szczęście mi dopisze zdam się na Ciebie :).

    Mój ukochany prezent, który dostarczył mi mnóstwo radości i wzruszeń były to łyżwy, które dostałam w domku, pod choinkę w 4 kl. SP. Do dziś pamiętam moje wzruszenie, gdy dotykałam nowych lśniących płóz oraz wielką radość, że mam już swoje wyczekane, wytęsknione i takie bialutkie. Zamiast starych męskich czarnych obdartych, które wypożyczałam ze szkoły.
    To były czasy. Na szkolnym boisku strażacy rozlali wodę i ślizgaliśmy się w każdej wolnej chwili. Nie zważając na siarczysty mróz, który szczypał za policzki. Były to też czasy kartek na zimowe obuwie i wypożyczalni łyżew w szkolnej szatni :).

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje wspomnienie prezentu najcudowniejszego kojarzy się z trudnym okresem.
    Był rok 70, trudny okres, co działo się w Polsce większość młodych ludzi zna powierzchownie z lekcji historii.
    Ja i Ślubny, jeszcze wtedy nieślubny byliśmy w samym centrum wydarzeń.Ja słuchaczka studium medycznego,w szpitalu wśród rannych. Ślubny w mundurze WSMW ...
    Dwa dni przed wigilią pozwolono opuścić nam akademik pojechałam na wigilię do Rodziców.
    W południe w drzwiach pojawił się, nie, nie Mikołaj a mój ukochany.
    Przyjechał do mnie nie do swojego ojca,tam miał dalej i na wigilię nie dojechałby.
    Ten prezent jest ze mną już prawie 41 lat.
    Mikołaja chciałabym niebieskiego ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Staję po te cudeńka...
    Jednym z takich niezapomnianych prezentów jaki dostałam od mojego obecnego mężusia to zegarek, a ciekawy był cyfer blat efekt trójwymiarowy statuy wolności i chociaż zegarek dawno się popsuł leży sobie w czeluściach szuflady w przypływie porządków mąż chciał go wyrzucić bo zepsuty.... oczywiście zegarek pozostał ...a Mikołajka może tak dla odmiany niebieski:)
    Pozdrawiam cieplutko Viola

    OdpowiedzUsuń
  10. Mikołaj niebieski dla mnie :) Mój najlepszy prezent ? Pierścionek, który dostałam od Mojego R. z okazji urodzin parę lat temu. W pracy miałam ohydny dzień, wsiadłam do samochodu i rozryczałam się, taka byłam wkurzona. Zupełnie nie zauważyłam, że na moich kolanach leży pudełeczko, które w międzyczasie on tam położył. Szlochałam tak sobie dobre 10 kilometrów i zorientowałam się dopiero pod domem, że to pudełko jest dla mnie. I wtedy rozbeczałam się znowu - ze wzruszenia.

    OdpowiedzUsuń
  11. Na wstępie napisze, że chcę prezent od niebieskiego Mikołaja.
    A mój najwspanialszy prezent, to cała waliza ( a może nawet trzy, tyle tego było, że już straciłam rachubę )pełna tkanin, od mojej mamy, kiedy dowiedziała, się, że chcę się zająć szyciem maskotek. Tym cenniejsze były te tkaniny, że zbierane przez co najmniej 30 lat. Wspaniałe bawełny, sztruksy, flanele, surówki z łódzkich już nieistniejących zakładów włókienniczych, po prostu marzenie. Wiedziałam jak skrzętnie mama kolekcjonowała te tkaniny w trudnych czasach, i tak hojnie mnie nimi obdarowała. To było niezwykle wzruszające. Jest kochana.
    Magdo, pozdrawiam cię najserdeczniej i ściskam. życzę Ci najwspanialszych świąt rodzinnych i szczęśliwego Nowego Roku :)
    m.

    OdpowiedzUsuń
  12. the best gift for the birth of my daughter was 2 days before my birthday:)
    I like blue.
    hugs
    Gerda

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja co do swojego prezentu nie mogę się zdecydować. Pierwszy o którym myślę to maszyna do szycia którą dostałam parę lat temu, zupełnie niespodziewany prezent aczkolwiek bardzo trafiony! Niespodziewany z tego względu, że marzyłam o nim po cichu, z rzadka tylko napominałam, że tej maszyny pragnę! A drugi prezent a może raczej prezenty, bo tak je traktuję to przygody-wyprawy, wycieczki w góry, za granicę. Każda jest ogromną niespodzianką, przygodą właśnie, której nie oddałabym za żadne pieniądze! Dochodzę do wniosku, że jako sprawcę tych wszystkich pozytywnych zawirowań, bo to zawsze ta sama osoba, to powinnam jego właśnie potraktować jako najwspanialszy prezent? Oj, nie nie, rozpuściłby się jak dziadowski bicz, niech zna swoje miejsce :D A Twój prezent? Czy dla tych co nie wygrają będzie nagroda pocieszenia w formie Twojej opowieści? Pozdrawiam!
    A wybieram czerwonego Mikołaja

    OdpowiedzUsuń
  14. Na początek powiem że wolała bym prezent od czerwonego Mikołaja.
    A co do prezentu to nie będzie to opowieść o jakimś wypasionym gadżecie. Ale pamiętam jak dostałam od mojego męża (wtedy jeszcze nie męża)bukiecik fiołków, które nazbierał na jakiejś górce i mi je przywiózł zapakowane w woreczek foliowy, bo nie miał wtedy samochodu tylko przyjeżdżał autobusem i trzymał je w kieszonce. A na dodatek łodyżki miały zawinięte w nasączoną watę wodą, bo ponad dwadzieścia lat temu o fiolkach nikt nie słyszał.
    Był to dla mnie najpiękniejszy bukiet świata i pamiętam do dziś

    OdpowiedzUsuń
  15. Magdusia, mam nadzieję, że organizm się już przyzwyczaił do nowego rytmu :)

    OdpowiedzUsuń