Powstał bardzo, bardzo, bardzo dawno temu i w wersji surowej czekał cierpliwie na swój moment.
Pilnował porządku w szufladzie zprzydasiami i za każdym razem gdy ją otwierałam przypominał mi się delikatnie.
W końcu anielska cierpliwość się wyczerpała i anioł tupnął nogą... i dzwonkiem zadzwonił!
Aniołek ulepiony jest z masy solnej. Pomalowany został akrylami, pobrudzony patyną i polakierowany. Ma zawieszkę i pewnie zawiśnie gdzieś w mojej kuchni.
Śliczny :) dobrze, że się w końcu doczekał :)))
OdpowiedzUsuńTo się naczekał1 Słodziak!
OdpowiedzUsuńNabrał mocy urzędowej :)
OdpowiedzUsuńCudny aniołek :)
OdpowiedzUsuńpiękny aniołek i do twarzy mu w niebieskim
OdpowiedzUsuńPrzepiękny! Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńanioły mają to do siebie, że nie dawają o sobie zapomnieć...
OdpowiedzUsuńNo i znalazł swój moment:) Bardzo ładny, cieszy oko.
OdpowiedzUsuń